Dziś wieczorem zarządy Kolei Małopolskich i Przewozów Regionalnych spotkają się w sprawie realizacji nowego rozkładu jazdy. Prezes PR Krzysztof Mamiński stawia sprawę jasno: to jego spółka ma zasoby do realizacji przewozów.
We wchodzącym w życie w niedzielę
nowym rozkładzie jazdy spółka Koleje Małopolskie ma przejąć dużą część pracy Oddziału Małopolskiego Przewozów Regionalnych w Krakowie. Pisaliśmy o tym
w tym miejscu.
Wokół przejmowania pracy PR i zapowiedzi
późniejszej likwidacji małopolskiego oddziału spółki mnożą się kontrowersje. Zamierzenia marszałka
skrytykował minister Andrzej Adamczyk, a poseł Solidarnej Polski Arkadiusz Mularczyk
chce, by sprawie przyjrzał się NIK.
Przewozy Regionalne mogą pomóc. Przejmując przewozy
Jak już informowaliśmy, Koleje Małopolskie
nie dysponują wystarczającą liczbą maszynistów do obsługi zwiększonej pracy przewozowej. Tabor zapewnia wprawdzie marszałek województwa, ale jego obsługą też nie zajmie się sama spółka KMŁ – dopiero
zapowiada ona budowę bazy utrzymaniowej. Dlatego połączenia na nowej trasie Tarnów – Krynica miały
obsługiwać wspólnie Koleje Małopolskie i Przewozy Regionalne. Założenia marszałka nie są jednak korzystne dla PR.
– Jeżeli Koleje Małopolskie zadeklarowały, że mogą przejąć obsługę połączeń od Przewozów Regionalnych, to rozumiem, że mają do tego zasoby. Ale czy mają system sprzedaży biletów? Nie. Czy mają kasy stacjonarne? Nie. Czy mają kasy mobilne? Nie. Czy mają punkty utrzymania taboru? Nie. Czy mają rewidentów? Nie. Wystarczającą liczbę maszynistów i kierowników pociągów? Także nie – wylicza prezes Przewozów Regionalnych Krzysztof Mamiński. – Dlatego mówię „sprawdzam”. Jeśli Koleje Małopolskie mają zasoby do przejęcia od nas przewozów, to niech je przejmują – stwierdził.
Jak dowiaduje się „Rynek Kolejowy”, dziś wieczorem odbędzie się spotkanie zarządów spółek KMŁ i PR w sprawie przewozów w Małopolsce. – To będzie rozmowa biznesowa dwóch spółek. Ale nie będzie już wynajmowania pracowników. My nie jesteśmy firmą leasingującą pracowników. Jesteśmy przewoźnikiem kolejowym i możemy wykonywać przewozy. Dopuszczam możliwość, że jako podwykonawca innego operatora – mówi Mamiński.
– Jeśli ktoś sobie nie radzi z uruchamianiem pociągów, to możemy wykonać to zadanie – i to prawdopodobnie taniej, niż Koleje Małopolskie. Ale interesuje nas tylko obsługa całych linii i to nie na miesiąc, a przez co najmniej rok – przedstawia twarde stanowisko prezes PR.
Koniec z wynajmem pracowników i przerzucaniem kosztów
Tym samym województwo małopolskie stoi pod ścianą. Według informacji „Rynku Kolejowego”, KMŁ nie mają odpowiedniej liczby maszynistów z zapoznaniem szlaku i taboru do obsługi zaplanowanych połączeń. Umowy malopolskiego operatora z PR wygasają 10 grudnia i należący do Agencji Rozwoju Przemysłu i samorządów większy przewoźnik nie musi podpisać nowych.
Do tego w piątek prezes związku zawodowego maszynistów
zaapelował do pracowników innych spółek o niepodejmowanie pracy w Kolejach Małopolskich. – Ja rozumiem obawy maszynistów. Może dojść do sytuacji, w której ktoś po dyżurze w jednej spółce pójdzie pracować w drugiej, która nie kontroluje jego czasu pracy gdzie indziej. A to zagraża bezpieczeństwu – mówi Mamiński.
Zdaniem prezesa PR, podawane przez urzędy marszałkowskie
informacje o oszczędnościach uzyskanych dzięki powoływaniu własnych spółek są nieprawdziwe, ponieważ ukryte koszty tych działań ponosiły Przewozy Regionalne. – Przewoźnicy, którzy nie mają systemu sprzedażowego, powinni go kupić na rynku. Mogą go też wynająć od nas, ale po cenach rynkowych. Tylko że taki system wraz z licencją to koszt rzędu 10 milionów, więc jego użyczenie nie może być warte kilkuset złotych, jak było do tej pory. Chodzi o elementarne zasady rynkowe i zupełnie podstawowe dla przewoźnika narzędzie – podaje przykład Mamiński.
– Pracownicy są naszym najważniejszym kapitałem i jeśli jest dla nich praca, to dlaczego mają ją wykonywać w barwach innej spółki? – podsumowuje Mamiński.